Jechała bardzo wolno, nagle zaczęło mrugać światło... po kilku sekundach wszystko się unormowało, ale licznik na górze nie wskazywał abyśmy jechali na następne piętra..
Wpadłam w panikę, usiadłam przy jednym z czterech kątów, przysunęłam kolana do klatki piersiowej, spuściłam głowę i siedziałam w małym kłębku. Zamknęłam oczy, próbowałam wyobrazić sobie, że to nigdy się nie stało... że nie poznałam tego cwela.
- Ej, wszystko w porządku ? Dobrze się czujesz ? - spytał i zaczął głaskać mnie po plecach... uniosłam głowę, spojrzałam na niego zaspana i się lekko uśmiechnęłam...
- Tak wszystko w porządku... bo przecież zajebiście jest siedzieć w windzie z Harry Styles'em.
- Ja bym się cieszył.
- To był sarkazm -.-'
- A może porozmawiajmy o czymś... prawie nic o sobie nie wiemy... to może... jaki jest twój ulubiony kolor ?
- Styles !
- Lewson !
- Lepiej pomyśl, jak się stąd wydostać... a nie pytasz się o ulubiony kolor.
- Kliknąłem przycisk alarmowy... jak znajdą problem to nas uwolnią.
- Mam taką nadzieje...
- To jaki jest twój ulubiony kolor ?
- Agrh... - znów skuliłam się w mały kłębek, mój towarzysz usiadł koło mnie. - różowy. - odpowiedziałam po długim zastanowieniu.
- Mój też ! Mamy już coś w wspólnego !
- Mam się cieszyć ?
- Mogę ci się coś spytać ?
- Moożesz.
- Ale nie krzycz...
- Noo.
Po długim zastanowieniu... spojrzał na mnie i objął mnie swoim umięśnionym ramieniem.
- Mogę ?
- Co ?
- No... zakochać się w tobie ? w twoich brązowych oczach, ciemnych włosach, twoim oddechu, w twojej bliskości ?
- Nie wiem. - odpowiedziałam stanowczo.
- Wiesz... myślę, czasem o tobie.
- Nie kłam !
- Nie kłamie.. przysięgam.
- Oboje wiemy, że ty nie myślisz !
Co kilka minut spoglądałam na zegarek, ale ten czas... jakby się nie ruszał. Stał w miejscu... czekałam aż ta cholerna winda w końcu ruszy ! Ale ona ani drgnęła... wstałam, bo nogi powoli zaczęły mi cierpnąć... na stopach pojawiło się stado "mrówek". Zaczęłam nerwowo chodzić wokół windy... co prawda nie miałam dużego pola do popisu, ale zawsze coś.
- Zawsze gdy z tobą gdzieś jestem, to coś musi się stać... nie możesz ze mną nigdzie chodzić.
- A może wręcz przeciwnie ? - wstał z tego bardzo popularnego kąta, stanął naprzeciw mnie... ciało w ciało, twarz w twarz, oko w oko, ząb w ząb. - Pocałuj mnie a winda ruszy na następne piętra.
- Chyba tylko w twoich snach. - odpowiedziałam zadziornie.
- Jeszcze się przekonamy. - dał mi do zrozumienia, a odwracając się mrugnął oczkiem...
***
Miałam tego wszystkiego dość... czekałam aż ta "klatka" w końcu dotrze na wyznaczone miejsce. Rozmyślałam chwile nad słowami
Czy to już koniec mojej ziemskiej drogi ?"z jednej strony myślałam czy to się spełni, a z drugiej czy on czasami nie chce mnie w jakiś sposób wykorzystać. Zerknęłam na ekran telefonu, spostrzegłam że siedzimy tu już od półtorej godziny.. bez jakichkolwiek środków do życia, nawet głupiej butelki wody nie mamy bo torbę zostawiłam w samochodzie. Stwierdziłam, ze zajmie nam to wszystko chwilę ale jakoś nie zapowiada żeby było to kilka minut. Wszystko utrudniała jeszcze ta przerażająca gorączka jaka panowała, czułam się jak w saunie.. i to dosłownie ! Powietrze z każdym wdechem wydawało się być coraz bardziej suche... nie ma co się dziwić, w końcu kilka dni temu zaczęło się prawdziwe kalendarzowe lato. Usiadłam zdyszana pod jedną z żelaznych ścian, próbowałam uregulować swój oddech. Uniosłam głowę i ledwo żywa spojrzałam na Harry'ego. Stanął naprzeciw mnie i powoli, ale z jakim wdziękiem zaczął rozbierać, nasączoną już potem koszulkę. Kątem oka ujrzałam jego idealnie wyrzeźbione ciało, teraz z bliska mogłam przyjrzeć się jego wszystkim tatuażom. Próbowałam odwrócić wzrok. Nie żeby źle wyglądał półnagi, wprost przeciwnie i właśnie dlatego... Dobrze, ujmijmy to tak : nieznajomy najlepiej wygląda w ubraniu. Postanowiłam sprawdzić czy jego słowa będą zgodne z prawdą, wstałam i stanęłam naprzeciw niego. Podeszłam jeden krok w przód... byłam już na tyle blisko, żeby dać mu to czego pragnie... zrozumiał chyba o co mi chodzi i szybko obwiązał swoimi muskularnymi dłońmi moją talię. Oparłam swoje zimne ręce na jego klatce piersiowej. Przeszłam do działania... tym razem ja przejęłam inicjatywę. Musnęłam ustami o jego wargi, moje powieki spłynęły w dół... gdy znów je otworzyłam było już po wszystkim. Spojrzałam w bok... jakimś cudem winda ruszyła... magia czy cud ? - pomyślałam.
- Udało się. - szepnęłam i rozejrzałam się wokół.
- Mówiłem ci. - szepnął mi do ucha, przesunął głowę i lekko ucałował mnie w czoło.
- Wiesz, że my tak nie możemy ? - spytałam i spuściłam głowę.
- Ale czego nie możemy ? - zaczął się dopytywać.
- No, nie możemy się w sobie rozkochać... ja nie mogę... znamy się dokładnie od wczoraj... znam cię tylko z gazet.
- Proszę, nie sugeruj się tymi wszystkimi plotkami. Będziemy mieli czas się poznać ! Zobaczysz... nie miałem ci mówić... ale będziesz u nas w czasie wakacji pracować. - wyszeptał.
- Żartujesz ? - spytałam z niedoważaniem.
- Nie, jutro chcą ci to wszystko ogłosić.
- To ma sens. - powiedziałam cichuteńko. - Ale mam jedną prośbę... - dodałam.
- Tak ?
- Nie mów, nikomu o tym co się stało... umówmy się, ze to nie miało nigdy miejsca...
- Nie miało miejsca ?! Spędziłem z tobą kilka najlepszych chwil... a ty mówisz, że mam zapomnieć... to miało miejsce i zawsze będę o tym pamiętał.
- Harry proszę... to nie ma sensu... my się znamy od wczoraj ! I już zrobiłam wiele błędów... chociażby nawet te wszystkie pocałunki. Zrozum...
- Nie wiem co mam zrozumieć... myślałem, że ci się podobało. Myślałem, że gdy jesteś blisko mnie czujesz taką radość jak ja przy tobie. Myślałem... - z każdą chwilą coraz bardziej się go bałam, z każdym słowem stawał się agresywniejszy.
- Przepraszam, nie jestem gotowa... nigdy nie byłam w poważnym związku... tak bardzo przepraszam... - po moim policzku spłynęły symboliczne łzy. "Drzwi" rozjechały się w dwie strony, ta "puszka" została otwarta... akurat w momencie gdy tego nie chciałam, już nie wiem co chcę, zawsze wszystko muszę zniszczyć ! Nienawidzę siebie !
# PERSPEKTYWA HARRY'EGO #
Zależy mi na niej, a ona ma mnie gdzieś ! Jeszcze nikt mi czegoś takiego nie zrobił... zamiast się cieszyć, że komuś się podoba, to ona odpycha. Przełknąłem ślinę, wszystko we mnie buzowało od złości... staram się dla niej jak mogę, ale nie dostaję nic w zamian.
Szybkim krokiem udałem się w stronę wyjściowych drzwi, rzuciłem na biurko recepcjonistki kartę od pokoju do którego mieliśmy "spokojnie" dojechać windą. Patrząc przed siebie udałem się do samochodu. Ona biegła za mną i próbowała mi coś tłumaczyć... ale niby co ?! Ja już wszystko na ten temat wiem ! Wsiadłem za kierownicę i z piskiem opon pojechałem na te wykłady... jeszcze tego brakowało, opowiadać o sobie jakimś uczniom, którzy nie mają swojego życia. Zajebiście !
***
Gdy skończyłem "nauczać" te dzieciaki, chciałem jak najszybciej pojechać do domu, zrelaksować się i odprężyć, rozłożyć na kanapie i obejrzeć jakiś dobry film. Dlaczego ja mam takie nieszczęście ?!
- Harry, zaczekaj ! - krzyknęła pani dyrektor, gdy już prawie byłem za drzwiami.
- Słucham ? - grzecznie spytałem, gdy tak naprawdę w środku wszystko się gotowało.
- Nie chciałbyś przyjść do nas na obiad ?
- Nie dziękuję nie chcę się narzucać. - na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech, nie myślałem że to aż tak ciężko jest coś ukrywać.
- Chodź. Muszę ci się jakoś odpłacić, za odwiezienie mojej córki do domu i za ten wykład, uczniowie słuchali z zaciekawieniem.
-Taa odwiezienie... zaczynało powoli ruszać mnie sumienie, zastanawiałem się co ona teraz robi. Pod długich namowach w końcu się zgodziłem... zrobiłem to żeby sprawdzić tylko, czy Marina dotarła do domu. Docierając na miejsce nikogo nie zastaliśmy, w oczach jej mamy ujrzałem lekkie przerażenie. Co ja mam jej teraz powiedzieć ?!
- Może gdzieś poszła. - powiedziałem, bez jakiegokolwiek zastanowienia. - To pani niech wszystko przygotuje... a ja pojadę jej poszukać. - dodałem, żeby nie zaczęła niczego podejrzewać.
- Tracę na nią siłę... wróćcie szybko.
- Ja też ! Cholera ! Ja też !- krzyknąłem wychodząc za drzwi.
Pobiegłem jak najszybciej w miejsce gdzie ostatni raz się widzieliśmy, po drodze wstąpiłem jeszcze do kwiaciarni, żeby kupić herbacianą różę na "przeprosiny"... szkoda tylko, że nie miałem komu jej wręczyć, nigdzie jej nie znalazłem... szukałem ponad godzinę, ale mimo wszystko nigdzie jej nie było. Wstyd było mi wracać bez niej więc zamiast na obiad poszedłem do domu.
***
Przekraczając próg, wrzuciłem kurtkę na wieszak i poszedłem do swojego pokoju, nie miałem ani troszkę ochoty na rozmowę z którymś z chłopaków. Przechodząc przez salon, nie obyło się bez głupich komentarzy.
- Ooo już nawet róże fanki dają ? - zaśmiał się Louis, a reszta zaczęła chichotać... jak oni mnie ... agrh !
- Zazdrościsz ?! - krzyknąłem i udałem się szybko na wyznaczone miejsce. Ułożyłem się wygodnie w łóżku, ktoś zaczął pukać.
- Nie ma nikogo !
- Harry co jest ? - otwarły się drzwi, ujrzałem w nich Liam'a.
- Nic ! Idź już ! Nie chcę z nikim rozmawiać. - mimo wszystko on i tak został. Usiadł przy mnie i zaczął prawić kazania.
- Od kiedy ją znasz ? - i padło pytanie, którego się nie spodziewałem.
- Wczoraj...
- I co się stało ?
- Pokłóciliśmy się... o błahostkę, bo pocałowaliśmy się a ona, że tak nie możemy... i tak jakby wyznałem jej miłość... a później z nerwów zostawiłem ją samą na parkingu... i nawet nie wiem czy dotarła do domu. - powiedziałem to tak szybko, że aż zabrakło mi tchu.
- Jesteś idiotą. - zaśmiał się. - serio ? nie zaimponujesz jej tak...
- Idź już !
- Napisz jej SMS-a czy wróciła do domu i przeproś ją.
- Nigdy ! - krzyknąłem. Wtuliłem głowę w poduszkę, Liam poszedł, a ja zasnąłem... nawet nie myślałem o radzie kolegi... za co mam ją przepraszać ?!
***
Powieki uniosły się ku górze, rozejrzałem się wokół. Spałem w ubraniach - powiedziałem sam do siebie. Z lekka się ogarnąłem i poszedłem do kuchni, aby uszykować sobie pożywne śniadanie. Od kąt pamiętam, zawsze wmawiano mi że "śniadanie to najważniejszy posiłek dnia" i tak już zostało.
# PERSPEKTYWA MARINY #
Otworzyłam oczy... obudziło mnie szczekanie ? O.o Skąd ?! Kiedy ?! I jak ?! Do mojego pokoju dostał się...
-------------------------------------------------------------------
I kooooniec <3
osobiście mi się nie podoba :/
Pozdrawiam was gorąco;*
Ala
Czytasz=kom <3